niedziela, 8 stycznia 2012

Do apteki marsz!!! – czyli jak zapomniano o właściwym zamknięciu projektu.

Tak to prawda, styczeń 2012 rozpoczął się gorąco nie dlatego, że aura odpuściła, lecz dlatego, że grudniowe kolejki w aptekach i lęk pacjentów przed kolejną manipulacją i wzrostem cen lekarstw przeniósł się na nowy rok i dodatkowo zaktywizował działania lekarzy. Zarówno oni jak i pacjenci, a więc interesariusze projektu dotyczącego osłabiania pozycji koncernów farmaceutycznych, uszczelnienia systemu (tak przecież brzmi oficjalna wersja) postąpili racjonalnie i chronią swoje interesy.  Pacjent chce zapłacić jak najmniej za leki, a lekarz nie chce ponosić odpowiedzialności za działania ubezpieczyciela.
Z punktu widzenia zarządzania ryzykiem, ubezpieczyciel zapewnił sobie w ustawie niesamowity komfort transferowania odpowiedzialności za swoje działania operacyjne na stronę trzecią czyli na lekarzy, którzy nie akceptując tej logiki zaczęli stosować pieczątki z napisem do decyzji Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). Idąc dalej tym rozumowaniem nawet jeżeli pacjent wróci z apteki i nagle dowie się o radosnej nowinie związanej z wyłuskaniem kolejnych środków finansowych na leki (miało być przecież taniej, a jest jak zwykle drożej) to jego powrót do lekarza z prośbą o konsultacje w sprawie recepty się przedłuży, gdyż będzie musiał zapisać się do kolejki i tak kółko się zamyka. Więc pacjent działając racjonalnie, albo zaakceptuje pełne koszty zakupu lekarstw i cierpliwie będzie czekał na refundacje lub też koło się zamknie i pacjenci wrócą od lekarza blokując dostęp do specjalistów pozostałym pacjentom. Czego więc zabrakło do pełni szczęścia?
Z punktu widzenia celu związanego z uszczelnieniem systemu finansowania opieki zdrowotnej zabrakło gruntownej analizy modelu POTI (Procesy, Organizacja, Technologia, Informacja) a w konsekwencji osoby odpowiedzialne za losy nowej ustawy zapomnieli o kontrolowanym zamknięciu swojego projektu. Nikt nie przeanalizował właściwie powyższych elementów na samym początku i tym bardziej nie potwierdził ich na zakończeniu całego przedsięwzięcia. Brytyjczycy od wielu lat w tego typu sytuacjach powołują program zgodnie z metodyką MSP (ang. Managing Successful Programmes), określają korzyści i czas ich osiągnięcia, następnie uruchamiają projekty stosując metodyką PRINCE2 i świadomie (czytaj wiarygodnie) oceniają realizację zakładanych celów.
Czy to, aż tak trudne? - jestem przekonany, że już samo zaangażowanie specjalistów z zarządzania programami i projektami da wymierne korzyści, gdyż koszty błędnych decyzji są niewspółmiernie wyższe od alokacji konsultantów i doradców biznesowych.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Kierownik projektu – czyli człowiek rozumny czasami niestety inaczej.


Obserwuje zespoły projektowe i ich liderów, którzy za wszelką cenę bez chwili zastanowienia brną niejednokrotnie w ślepą uliczkę samo zachwytu i wszechwiedzy. „Napinają mięśnie” w sprawach błahych a w sprawach fundamentalnych dla sukcesu projektu miękną i niejednokrotnie zmieniają zdanie. Krok w przód, dwa kroki do tyłu, trzy kroki do przodu  i dwa do tyłu – i gdzie jesteśmy? Otóż w tym samym miejscu. Można by powiedzieć swoiste prawo organizacji, wiecznie wiatr w oczy – chociaż mi się wydaje, że i w uszy. Nie dziwcie się proszę - tak w uszy. Nieumiejętność słyszenia i przetworzenia sygnałów, które docierają i właściwej (a więc racjonalnej) oceny sytuacji powoduje, że Kierownicy Projektów nie mają dystansu, a jak go nie mają to i nie są w stanie nic pozytywnego zmienić. To, po co nam tacy kierownicy projektów, skoro zespół czasami wie lepiej jak dostarczać produkty projektu? Rozproszona odpowiedzialność to miód na uszy inteligentnych – przecież jakoś to będzie - a wiadomo nie od dziś, że 60%-70% projektów ma opóźnienia, więc i tolerancja na niedotrzymywanie terminów większa. Kierownik Projektu widząc, co się dzieje eliminuje ze swego otoczenia jednostki wątpliwe (definicja wątpliwe: takie, które wiedzą, że wiedzą i nie są podatne na działania siłowe, utraciły wiarygodność, bo pracowały przy jakimś nieistotnym event’cie kilka lat wcześniej z dostawcą, nie nadają się, bo się nie nadają, sami rezygnują itd.) . Czy problem niedostarczania produktów na czas, przy uzgodnionych tolerancjach jakościowych i budżecie zostanie rozwiązany? – Otóż nie. W dobie realizacji tysięcy projektów współfinansowanych z UE Kierownikiem Projektu można zostać równie łatwo jak informatykiem. W przypadku tych drugich jest chyba jeszcze prościej, gdyż wystarczy kupić gazetę z płytą CD i wgrać oprogramowanie a dumne przeświadczenie, jakim genialnym informatykiem jestem przyszło przecież same.  A co z Kierownikami Projektów? – w 90%  to kwestia przypadku a z przypadkami jest tak, że w śród tej znacznej rzeszy „liderów” znajdą się i  wybitni – chociaż ja niestety ich jeszcze nie dostrzegłem, Dodam, że aktualnie jestem w poszukiwaniu promocji w Vision Express na silniejsze szkła – co by nie być posądzonym o tzw. krótkowzroczność. 

czwartek, 17 marca 2011

Projekt Budowa Elektrowni Atomowej – drugiej Japonii mówimy zdecydowane NIE.

Analizując inicjatywę prof. Leszka Balcerowicza i prof. Krzysztofa Rybińskiego [http://www.dlug.koliber.org/] uświadamiającą jak licznik "Geigera-Müllera” długu publicznego z każdego dnia tyka wraz z kompletnym brakiem umiejętności zarządzania kolejnych ekip rządzących dochodzę do wniosku, że lepiej jest dla mieszkańców EU, aby w Polsce jednak elektrownia atomowa nie powstała, gdyż już sama inicjatywa i dojście do wyniku finalnego jest zagrożeniem – dlaczego? Przecież nie dlatego, że sąsiedzi proszą o chwilę refleksji nad energią  atomową a dlatego, że…

Zastanówmy się jak będzie wyglądała organizacja projektu, otóż zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych powstanie zapewne SIWZ w którym jaki parametr odegra decydującą rolę podczas postępowania przetargowego? –nie łudźmy się cena. Znając to podejście możemy liczyć na to, że ceny podane w kalkulacji kosztowej na materiały konstrukcyjne i budowlane będą zaniżone (lub parametry jakościowe będą inne niż te, które zostały użyte w Japonii, Niemczech czy Francji), gdyż każdy chce przecież wygrać tą konkurencyjną rozgrywkę.

Co z pozostałymi ograniczeniami tj. czasem i zakresem (jakością)?  Znając pragmatyczne podejście wykonawców (notabene słuszne) jaka płaca taka praca i w konsekwencji wynik końcowy. Akronimy takie jak zapewnienie bezpieczeństwa, właściwe zarządzanie ryzykiem odejdą na dalszy plan – bo tak jest łatwiej i taniej i szybciej. Czy ktoś wyciągnie wnioski chociażby z budowlowy autostrad, gdzie po 5 latach eksploatacji dokonuje się gruntownej przebudowy asfaltu - nie, gdyż „nieoświecone” państwo i armia urzędników woli skupić się na cenie (liczonej tu i teraz a nie w perspektywie kilkunastu lat eksploatacji). A czemu się tak dzieje, gdyż łatwiej jest sprawdzić kontrolerom lub audytorom opis faktury niż poznać i zrozumieć na czym ich rola właściwie polega. Pójdźmy zatem dalej, konsorcjum firm, które zrealizują przedsięwzięcie znając słabości proceduralne chociażby samej egzekucji prawa będą ciąć koszty eksploatacyjne i modernizacyjne elektrowni przekazując opinii publicznej, że wszystko jest pod właściwym nadzorem.

Czy analogia do dyskusji nad OFE jest właściwa – oczywiście, że tak, gdyż społeczeństwo otrzymuje tylko te komunikaty, które są korzystne dla jednej ze stron. Więc nauczeni doświadczeniem poprzednich lat i aktualnych wydarzeń trzymam kciuki, aby tak poważne przedsięwzięcie jednak nie powstało. Za duże ryzyko a konsekwencje społeczne  w przypadku awarii nie do sensownego oszacowania. A jak to ma się do długu publicznego? – zapraszam do autorefleksji nad tym zagadnieniem.   

sobota, 5 marca 2011

Marketing Internetowy - to dopiero wyzwanie.

Marketing...każdy o nim mówi, ale nie każdy rozumie czym właściwie jest. Usłyszałem kiedyś ciekawe stwierdzenie,które zapadło mi głęboko w pamięci tzn. marketing to źródło miłości płynącej do firmy poprzez zadowolenie Klientów z zakupionych produktów. Brzmi ciekawie tylko jak to w praktyce wykonać? - nie ma prostych rozwiązań, lecz poprzez zastosowanie kilku poniższych reguł reguł autentyczności w marketingu internetowym pomoże Tobie wykreować tożsamość i wiarygodność, której potrzebujemy wszyscy. Reguły i w Internecie są wszechobecne (a podobno Internet jest "bez granic"?:) oto najważniejsze z nich:

  1. Nie czekaj na dyskusje – rozpocznij je [stwórz blog lub forum dyskusyjne] 
  2. Publikuj prawdziwe historie z Twojej firmy czy organizacji [powiedz ludziom w co wierzysz] 
  3. Publikuj swoją opinię o prywatności i wsparciu [wytłumacz jakiego rodzaju relacje zamierzasz budować] 
  4. Słuchaj, przyjmuj i odpowiadaj z rozwagą. 
  5. Stwórz partnerskie relacje ze swoimi klientami.  
  6. Przyspieszaj i pomagaj wprowadzać zmiany. 

Po zastosowaniu pamiętaj o wykonywaniu obietnic do których się zobowiązałeś. 

niedziela, 27 lutego 2011

Zarządzanie ryzykiem - czy my w ogóle wiemy o co chodzi?

Wydawało mi się, że zdrowy rozsądek posiada każdy menedżer,lecz gdy zapytasz w jaki sposób poradzić sobie z brakiem motywacji swoich pracowników szybko znajdują lekarstwo jakby symptomy były w każdym przypadku takie same czyli ich zwolnienie. Czy ktoś z nich zdobył się na odrobine refleksji i zapytał się jakie ryzyko jest związane i jaki jest ich koszt obsługi? zastosowanie techniki 5W polegającej na zadaniu 5 krotnie pytania dlaczego? pozwoli nam dojść do reczywistych przyczyn braku motywacji pracowników.Zarzadanie ryzykiem w praktyce polega na identyfikacji zagrożeń lub szans oraz realizacja zaplanowanych działań, które pozwalają nam minimalizować lub tez maksymalizować wpływ na projekt, organizacje,cele itp. W aktywnym zarządzaniu ryzykiem chodzi w gruncie rzeczy o to by podejmować korzystne decyzje i z pewnością nie są to decyzje, które przychodzą nam do głowy jako pierwsze. Metody scenariuszowe to przyszłość w dzisiejszym zarządzaniu.

poniedziałek, 21 lutego 2011

Zarządzanie bezpieczeństwem informacji - standard ISO/IEC 27001.

Niech żyje model PDCA - czyli inaczej mówiąc jak znaleźć gotowca na wszelkie bolączki zarządzania. Tym razem słowo komentarza w kontekście jego implementacji w standardzie ISO/IEC 27001 czyli zarządzania bezpieczeństwem informacji. Zawsze byłem i jestem zwolennikiem zdrowego rozsądku i tym razem analizując w/w standard dochodzę do wniosku, że bardziej zrozumiałego i czytelnego podejścia do zarządzania informacją nie widziałem. Nic by nie zakłóciło tego błogiego stanu euforii, gdyby nie fakt, że gdy wyszuka się informacji dotyczącej wdrożenia standardu czy chociażby opracowania "opasłego" tomiska polityki Bezpieczeństwa Informacji patrz poniższe przykładowe linki: 
- http://bip2.opi.org.pl/repository/44ca455ee5ca4fc20bd80dfc5f3b0d9bOTt9yB.pdf) 
-  http://mpwik.lubin.pl/dokumenty/SZBI_MPWiK2009.pdf).
to co było proste staje się zupełnym niezrozumieniem zasadniczych kwestii. I tak niestety jest ze standardami, metodykami czy najlepszymi praktykami - zamiast adoptować i dopasowywać je do potrzeb przedsiębiorstwa tworzy się dokumentację, której forma jest przewymiarowana. W razie potrzeby konsultacji w tym obaszarze jestem do Twojej dyspozycji. 

poniedziałek, 14 lutego 2011

Panaceum na bolączki zarządzania - procedury, procedury i jeszcze raz procedury?

Procedury procedury i jeszcze raz procedury - tak, bowiem wygląda nasz dzisiejszy świat biznesowy i basta. Dostajesz ulotkę z atrakcyjną informacją, że możesz skorzystać z oferty "taniego" kredytu jako stały klient banku, dzwonisz na infolinie i co słyszysz....? Ulotka ulotką, pismo pismem, ale procedura jest najważniejsza nie ma traktowania klienta indywidualnie jest tylko pozorne dbanie o pożądaną lojalność klienta. W deklaracjach jesteśmy świetni a w konkretnych działaniach istnieje przepaść - słowo dramat ciśnie się na usta. Drodzy managerowie, przedsiębiorcy procedura nie może zwalniać od myślenia konsultanta, handlowca, inżyniera, dyrektora itp.. ma przede wszystkim pomóc w rozwiązywaniu konkretnych problemów biznesowych, a nie zwolnić z działań, których odbiorcy oczekują pomimo tego, że konkretnych zapisów w procedurze nie uświadczysz. System relacji tworzymy my i o ile mamy na niego wpływ to upraszczajmy, uelastyczniajmy i nauczmy się w końcu słuchać oczekiwań innych, bo w przeciwnym wypadku znikniemy z rynku prędzej niż nam się to wydaje. 

Jeżeli widzisz, że Twój system "prawa" wewnętrznego, który stworzyłeś jest niedoskonały pamiętaj pomożemy:))))).